Geoblog.pl    rafalsitarz    Podróże    Nepal i południowe Indie w trzy tygodnie.    Z Delhi do Kerali
Zwiń mapę
2012
08
lut

Z Delhi do Kerali

 
Indie
Indie, Delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 65644 km
 
http://www.rafalsitarz.com/blog/nepal-indie_2010/

Dalsza podróż. Taksówka z Main Bazar na terminal, tylko że tym razem na domestic. Lecimy do Hyderabadu. Postój i lot do Cochin na południu kraju. Gdy dolatujemy na miejsce jesteśmy totalnie wyczerpani, a jak się okazuje nie jest to koniec podróży.

Krajobraz uległ całkowitej zmianie. Jesteśmy w Kerali - najbardziej nawodnionym stanie w Indiach. Zielone, zalane wodą pola wyglądają fantastycznie z samolotu. Na małym czystym terminalu dowiadujemy się że autobusy do miasta odjeżdżają co pół godziny i że są najlepszą formą transportu. Kupujemy za kilkadziesiąt rupii bilety i wsiadamy do nieźle wyglądającego busa. Jedziemy. Jedziemy, jedziemy i jedziemy. Końca nie widać. Przejeżdżamy przez zalane pola. Mijamy wioski, większe miasteczka. Na szczęście mamy gdzie siedzieć, ale kilkugodzinna podróż i trzęsienie w autobusie dają się we znaki. Transport z lotniska trwa dwie godziny. Na końcu drogi wsiada do busa tubylec proponujący wynajem pokojów. Kierowca musiał do niego zadzwonić że siedzą biali z lotniska, bo panowie witają się i wsiadający za coś mocno dziękuje.

Nie mamy nic do stracenia więc idziemy z miejscowym, który wyjątkowo dobrze mówi po angielsku. W Indiach nie wiadomo czy to dobrze czy źle - albo mamy szczęście, albo pecha bo może to być wysokiej klasy naciągacz. Dom znajduje się niedaleko drogi prowadzącej do portu przy szkole parafialnej. Tak czystych pokojów w Indiach jeszcze nie widzieliśmy. Co prawda nie ma ciepłej wody, ale czysty pokój za dziesięć dolarów jest w tej części świata rarytasem. Oczywiście nie cena szokuje, tylko czystość.

Kochi jest głównym portem na zachodnim brzegu Indii na morzu Arabskim. W Indiach można je uznać za małe ponieważ zamieszkuje je około 600 000 mieszkańców. Miasto uzyskało wysoki status i zgromadziło bogactwa już w XIV wieku dzięki handlowi przyprawami i kością słoniową. W późniejszym czasie dochodowy handel sprowadził na Indie nieszczęście w postaci okupacji. W 1503 roku Kochi znalazło się pod panowaniem Portugalczyków i zostało pierwszą kolonią europejską w Indiach. Proces kolonizacji rozpoczęło historyczne przypłynięcie do Indii Vasco da Gammy w 1498 roku. Po niecałych trzydziestu latach Portugalczycy przenieśli się na północ do Goa (bynajmniej nie bez militarnej zachęty ze strony mocarstw europejskich), a Kochi przechodziło z jednego panowania do drugiego. Najpierw Holendrzy, a następnie Imperium Brytyjskie. Miasto opisywane jest w przewodnikach z powodu pomnika upamiętniającego dotarcie do Indii Vasco da Gammy (w tym miejscu dobił pierwszy raz do brzegu) i z powodu faktu że stąd organizowane są wycieczki na słynne rozlewiska Kerali.

Nasz gospodarz ma opracowane wszystko co może się przydać przyjezdnym. Kolega może załatwić wycieczki i bilety, sąsiad wynająć skuter, motor lub dowolne jeździdło. On sam ma przygotowane niezbędne foldery. Na początek idziemy na rekonesans. Spędzimy w Kerali kilka dni więc chcemy szybko stworzyć plan działań. Miasto nie jest podobne nawet w najmniejszym stopniu do tego z czym mieliśmy styczność na północy. Składa się na to kilka czynników. Po pierwsze - woda. Jest zielono, a ludzie mogą spokojnie uprawiać ziemię dzięki czemu nie grozi im widmo głodu co niesie za sobą kolejną różnicę: biedacy z terenów rolniczych, na których nie byli się w stanie utrzymać nie muszą jechać do wielkich miast aby tam pracować za grosze i umierać na ulicy. Po pomimo tego że Kerala jest jednym najgęściej zaludnionych regionów Indii to ludzie nie tłoczą się w jednym miejscu dzięki czemu ulice sprawiają wrażenie spokojnych. Po drugie - religia. Najwięcej jest wyznawców hinduizmu, oraz islamu ale istnieje także gmina żydowska. Znacząca część mieszkańców Kerali to katolicy (prawie dwadzieścia procent) z czego są bardzo dumni. Portugalczycy pozostawili po sobie głęboko zakorzenioną religię, a także liczne kościoły i szkoły. Organizacje chrześcijańskie są bardzo widoczne i posiadają znaczny majątek. Wbrew pozorom religia zmienia bardzo wiele pod kątem zachowania się mieszkańców i nastawienia do innych. W wielu dzielnicach nie ma wody, a awarie studni nie są rzadkością. Ulicami przejeżdża cysterna i mieszkańcy napełniają wszystkie znalezione w domu naczynia.

Mieszkańcy ubierają się kolorowo, a mężczyźni noszą lungi, których nie widzieliśmy na północy. Lungi to „spodnio-sukienko-kawałek materiału”. De facto jest to kawałek materiału o długości około pięciu metrów i szerokości jednego metra. Panowie zawiązują na sobie materiał tworząc sukienkę, ale jeżeli muszą wejść do wody, lub chcą szybciej iść to zawiją materiał i mają w ten sposób luźne krótkie spodenki. Praktyczny wynalazek. Kobiety w pięknych kolorowych sari przebiegają wąskimi uliczkami kryjąc się pod barwnymi parasolami. W przeciwieństwie do białych, Hinduski uważają jaśniejszą skórę za oznakę wysokiego statusu i za wszelką cenę starają się ukryć przed promieniami słońca.

Miasto jest dosyć małe, a do portu mamy kilkaset metrów. Nie mamy już jednak siły na zakupy, targowanie. Jesteśmy uratowani pod względem jedzenia. Nie będziemy musieli jeść przez kilka dni liofilizowanego jedzenia ponieważ w porcie aż roi się od smażalni ryb. Ceny potraw są wygórowane ale można się porządnie najeść.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 3% świata (6 państw)
Zasoby: 55 wpisów55 19 komentarzy19 627 zdjęć627 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
27.10.2012 - 27.10.2012
 
 
10.10.2012 - 10.10.2012
 
 
22.08.2012 - 14.10.2012