Geoblog.pl    rafalsitarz    Podróże    Przyjemne podróżowanie po Chinach? Niemożliwe!    Groty Longmen
Zwiń mapę
2012
16
maj

Groty Longmen

 
Chiny
Chiny, Luyang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8944 km
 
Z samego rana podejmujemy próby zostawienia na kilka godzin bagaży w hotelu. Przecież to nie może być trudne. Na recepcji pokazujemy bagaż i palcem na schowek. Brak zrozumienia. Wyciągamy bilety i pokazujemy że pociąg jest wieczorem, a potem na bagaże plus schowek. Dwie panie zupełnie pozbawione mimiki nie rozumieją, albo nie chcą zrozumieć. Zabieramy plecaki na dworzec i tam dopiero udaje się je zostawić. Tragedia. Tego typu sytuacje mogą się wydawać dosyć zabawne, gdy próbuje się na każdym kroku pantomimy, ale tak na prawdę okazują się po krótkim czasie poważnie irytujące i uniemożliwiają normalne funkcjonowanie.

Na dzisiaj mamy zaplanowaną wizytę w grotach Longmen, które są jednym z dwóch miejsc tego typy które rozważaliśmy podczas planowania podróży. Na podstawie zdjęć w internecie, oraz przewodnika można dojść do wniosku, że groty w których wyryto tysiące posążków Buddy rozciągają się na olbrzymim terenie, ale podchodzimy do sprawy dosyć sceptycznie. Jednak skoro w każdym przewodniku jest napisane że „must see” no to must. Z wczorajszych dyskusji z miejscowymi wiemy że musimy jechać autobusem numer 81. Dyskusja wyglądała w sposób następujący:

- „Logmen”

- ……yyyy

- „Longmen” bus

- yyyyy …chiński…,

Pokazujemy zdjęcie w przewodniku. Pani pisze odpowiedź po chińsku. Pojawia się w pisemnej wypowiedzi numer 81. Dzięki temu że znajomość angielskiego tej pani jest w stosunku do reszty spotkanych w okolicy osób na poziomie niemal języka ojczystego to zna ona skomplikowane, długie, oraz magiczne słowo „bus”. Reszty wypowiedzi nie rozumiemy, ale w sumie nie ma takiej potrzeby. Znajdujemy przystanek i porównujemy znaczki w przewodniku z tymi na rozkładzie jazdy. Okazuje się że autobus 81 kończy trasę przy grotach Longmen. Idealnie.

Bilety autobusowe, pomimo tego że trasa jest dosyć długa, kosztują grosze – 1,5 Yuana. Wysiadamy na rozległym parkingu. Upał przekroczył czterdzieści stopni, więc kto żywy kryje się w cieniu niskich zabudowań. W tym miejscu wybudowano całe miasteczko ze sklepami, tak więc w razie czego będziemy ratowali humor podczas targowania się na straganach. Wejściówka na teren grot kosztuje bagatela 120 Yuanów za osobę. Przeklinamy złodziei, ale musimy zapłacić. Chcieli turyści przyjechać? To niech teraz zapłacą.

Wzdłuż brunatno – zielonej rzeki Yi He, prowadzi długa, prosta droga prowadząca do poszczególnych grot. W pieczarach wielkości od kilku do kilkudziesięciu metrów stoją lepiej lub gorzej zachowane posągi Buddy i czasami jego uczniów. Duża część z nim ma tylko kilkanaście centymetrów. Posągów jest dziesięć tysięcy, dlatego groty są zwane Jaskiniami Dziesięciu Tysięcy Buddów (jak ostatnio policzono jest ich 142289). Jak na początek nic szczególnego. Pod każdą z grot stoi wycieczka z chińskich zakładów pracy. Przewodnik krzyczy przez zamontowany na plecach megafon. Wycieczkowicze plują, krzyczą, grubi mężczyźni stoją w podwiniętych pod brodę koszulkach. Chińskim grupom zorganizowanym można przyznać bez najmniejszego cienia wątpliwości nagrodę dla najgłośniejszych i najbardziej niechlujnych.

Główną atrakcją Longmen są olbrzymie posągi Buddy i jego uczniów wyryte w ścianie skały. Kilka z nich zostało poważnie uszkodzonych, ale trzeba przyznać że robią wrażenie gdy spojrzy się na nie z dołu. Tłum narodu, ale miejsca jest wystarczająco dla wszystkich. Każdy z olbrzymich posągów jest inny. Starannie wykonana mimika każdej z postaci zwraca uwagę. Mniejsze figurki stoją na skalnych półkach. Jeden mały minus grot jest taki, że w tym miejscu nie ma już więcej atrakcji. Cena za wejściówki jest potężna, dojazd zajmuje mnóstwo czasu, a zwiedzania w szybkim tempie jest na godzinę. Dodając do tego wszystkiego czas i wysiłek który należy włożyć w zdobycie biletów na pociąg plus dojazd to pomysł odwiedzenia grot Longmen trzeba dwa razy przemyśleć.

Idziemy na drugą stronę rzeki aby zobaczyć grotę z większej odległości. Upał nie ustaje co daje możliwość zarobienia licznym meleksom kursującym wzdłuż rzeki. Mijamy ścieżki prowadzące do mniejszych świątynek, ale po zobaczeniu kilkunastu podobnych od początku pobytu odpuszczamy. Z oddali widać, że posągi są olbrzymie. Ludzie kręcą się u ich stóp jak żuczki. No cóż. W folderze reklamowym oraz w przewodnikach posągi wyglądają dosyć interesująco, ale gdy doda się że należy poświęcić na ich zobaczenie dwa dni podczas których jeździ się z miejsca na miejsce to możemy stwierdzić że nie są warte zobaczenia.

Pozostają nam na deser zakupy w pobliskich sklepach. W ofercie oprócz niezliczonej ilości tandetnych zabawek znajdują się wszelkich wielkości i kolorów wachlarze. Można tutaj także znaleźć pseudo antyki, obrazki, wszechobecne figurki w stylu armii terakotowej z Xian. Targujemy się o wachlarze i zmęczeni słońcem znajdujemy autobus którym wrócimy do hotelu. Zmęczyło nas kolejne miejsce na które poświęciliśmy dwa dni, mnóstwo sił, a zobaczyliśmy w nim kilka posągów. Szczerze mówiąc to nie wiem czego się spodziewaliśmy, ale pozostał niedosyt. Jutro mamy zaplanowany cały dzień i pół nocy – będziemy siedzieli w brudnym pociągu jadąc do miasta Guilin na południu Chin.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2012-08-24 16:30
Czytalam o tym miejscu.Bardzo ciekawe.
 
 
zwiedzili 3% świata (6 państw)
Zasoby: 55 wpisów55 19 komentarzy19 627 zdjęć627 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
27.10.2012 - 27.10.2012
 
 
10.10.2012 - 10.10.2012
 
 
22.08.2012 - 14.10.2012