Geoblog.pl    rafalsitarz    Podróże    Sri Lanka - z północy na południe.    Port w Negombo i dlaczego lepiej nosić t-shirty z długim rękawem.
Zwiń mapę
2012
23
sie

Port w Negombo i dlaczego lepiej nosić t-shirty z długim rękawem.

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Negombo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7292 km
 
Wczesnym rankiem, przed wschodem słońca, zwlekamy się z łóżek, aby zobaczyć rybaków wracających do głównego portu w Negombo. O tak wczesnej porze nie można liczyć na spotkanie wielu tuk-tuków, ale ich właściciele muszą mieć równocześnie świadomość, że o klientów także nie jest łatwo. Drugi z zatrzymanych przewoźników ustala z nami akceptowalną cenę. Wystartował od 500 rupii, następnie obstawał mocno przy 200 rupiach, ale stanęło na kwocie 150 rupii (dla miejscowych cena to pewnie nie więcej niż jedna trzecia tej kwoty). Jedziemy. Po kilku minutach pan się zatrzymuje i stwierdza że pomyliło mu się i myślał iż port jest bliżej, więc 200 rupii go usatysfakcjonuje. Nas nie. Zrzędzi i marudzi, ale dojeżdżamy do celu. Tak, zdecydowanie ten klimat ciągłych negocjacji i niespodzianek nam odpowiada.

Wysiadamy przy porcie rybackim, gdzie odbywa się głównie handel hurtowy. Pomimo tego, że słońce jeszcze nie wstało to interesy są ubijane od dłuższego czasu. Przy kilkudziesięcio metrowym, betonowym nabrzeżu zacumowały kutry i małe łódki rybackie. Pierwsze łodzie zostały już wyładowane i ich właściciele pozbyli się połowów. Na placu leżą przeróżne ryby, począwszy od małych poprzez płaszczki, na rekinach zakończywszy. Przy większych rybach trwają negocjacje i aukcje, gdzie nabywcy chodząc po zalanym krwią asfalcie, przebijają się ofertami. Zakupione rekiny są ciągnięte hakami do ciężarówek-chłodni. Nieliczni sprzedawcy-detaliści siedzą na stołeczkach i smutnie spoglądają na otoczenie, licząc że pozbędą się ostatnich rybek zanim wzejdzie słońce i zacznie się upał. Na targ przychodzą także gospodynie domowe i wprawnym okiem oceniają towar, żeby porozmawiać na temat uczciwej ceny. Zakupiony towar jest patroszony według instrukcji (często na krawężniku gdy handlarz nie posiada nawet pieńka) i wędruje do siatek. Przy nabrzeżu powstał targ na którym można kupić wypatroszone ryby „w detalu”, albo negocjować cenę za wielkie pudła wypełnione lodem i rybami. Turystów o tej porze w tym miejscu nie ma, tak więc jesteśmy dla rybaków atrakcją, chociaż traktują biznes priorytetowo i po kilku minutach przestają na nas zwracać uwagę.

Wracamy do „tourist area” aby wypożyczyć skuter niezbędny do wyjechania poza miasto. Zatrzymujemy tuk-tuka i po uzgodnieniu ceny jedziemy do hostelu. Kierowca od razu twierdzi że wie gdzie ma jechać. Gdy jesteśmy już blisko to kierowca próbuje zrobić ten sam numer z którym mieliśmy do czynienia nad ranem. „Sorry, me don’t know to far, yes, yes, 50 rupies more, yes, okey, yes, sir?”. Męczące na dłuższą metę. Odmawia jazdy i zaczyna się przedstawienie. Tak się akurat dobrze składa, że zatrzymał się pod wypożyczalnią sprzętu jeżdżącego. Płacimy uzgodnioną cenę i ku wysokiemu niezadowoleniu rykszarza idziemy po skuter. Właściciel, pomimo wczesnej pory, jest już kompletnie pijaniutki. Cena którą proponuje – 10 USD za dobę, jest tak niska, że nie wypada się targować. Chce od nas w zastaw paszporty, ale nie jesteśmy skłonni mu ich oddać. Przystaje na kaucję w wysokości 200 USD i pomimo trudności z opanowaniem własnego błędnika rusza do punktu ksero z naszymi paszportami. Wraca po pół godzinie i trzęsącymi rękami oddaje dokumenty. Mamy wszystko czego potrzeba.

Zabytki w Negombo ograniczają się właściwie do kościołów, tak więc pora pojechać za miasto. Poza przyjemnością jazdy i płynącego z niej orzeźwienia, chcemy pojechać do miasteczka Chillaw, aby kupić słynne batiki. Zakładamy, że za godzinę, najdalej za półtorej będziemy z powrotem. Zabieramy aparat, dokumenty i ruszamy. Na skraju miasteczka rozlokowały się luksusowe hotele znanych sieci. Kuszą klientów błyszczącymi żyrandolami, oraz pięknie bielonymi ścianami. Większość grup stanowią Niemcy i Holendrzy, który wpadają do Negombo na jeden, maksymalnie dwa dni i jadą dalej, ale ich obecność powoduje windowanie cen przez miejscowych. Wąska droga prowadzi wzdłuż wybrzeża. Gdzieniegdzie widać pozostałości po tsunami. Pojedyncze ściany domów sterczą wśród połamanych palm, a co kilka kilometrów mijamy małe cmentarze. Sri Lanka szybko nie zapomni o zniszczeniach. Z tego co można znaleźć w przewodnikach wynika, że w okolicy znajduje się wiele punktów w których produkuje się batiki. Oprócz tego, że ceny są niższe niż gdzie indziej na wyspie to wybór powinien być zdecydowanie większy. Zakładamy, że bez problemów znajdziemy co najmniej kilka sklepów ze słynnymi wyrobami. Pomimo tego, że Negombo i Chilaw dzieli niecałe 50 km to podróż trwa zdecydowanie dłużej niż byśmy się spodziewali. Oprócz tego, że podczas całej trasy nie zauważyliśmy żadnego sklepu z batikami to upał zaczyna nam coraz bardziej doskwierać. W drodze powrotnej zwalniamy przy każdym znaku licząc, że będzie to kierunkowskaz do sklepu ze sztuką lokalną. Gdy znajdujemy w końcu „art factory” to ceny na metkach są niesamowicie wysokie, a właścicielka nawet nie myśli ich negocjować. Jedziemy dalej. Po dłuższym czasie zatrzymujemy się przy dużym budynku, który okazuje się być sklepem z pamiątkami. Właśnie takiego chcieliśmy uniknąć. Wybór batików jest szeroki – duże, małe, kolorowe, a także utrzymane w jednej tonacji. Jakość wykonania także odróżnia poszczególne produkty. Ceny niestety nie są niskie, ale obawiamy się że powinniśmy dokonać zakupu, ponieważ pod koniec pobytu może zabraknąć nam czasu i będziemy żałowali. Kwoty proponowane za towary są ponaklejane na poszczególnych artykułach (co nie musi wiele znaczyć, ale kto wie). W końcu za batik wielkości telewizora o przekątnej 40 cali płacimy 70 USD. Jak na zakupy w Azji sporo, ale akceptowalne. Płachta jest lekka więc nie będzie nam przeszkadzać w dalszej podróży. Jeden z celów podróży zostaje zrealizowany (może nie bardzo ambitny, ale zawsze coś).

Postanawiamy wracać w cieniu drzew, aby uniknąć promieni słonecznych, które dosyć mocno zdążyły nas przypiec. Jeździmy wąskimi dróżkami wśród palm i nielicznych domów. Kilkukrotnie musimy zawracać, ponieważ drogi są nieprzejezdne. Po godzinie dochodzimy do wniosku, że nie wiemy gdzie jesteśmy. Nie ma się kogo spytać o drogę, nie wiemy gdzie jechać. Po kolejnej pół godzinie mijamy ciężarówkę, której kierowca wskazuje nam drogę. Okazuje się że przez ostatnie dwie godziny niewiele się przybliżyliśmy do Negombo. Ostatecznie wycieczka planowana na 1,5 h zajęła nam ponad pięć godzin. W sumie było przyjemnie, ale nasze ręce nabrały ciemno-czerwonego koloru. Pod wieczór zaczynają poważnie puchnąć i kremy niewiele pomagają. Dodatkową atrakcją jest fakt, że nasz pokój został poważnie zalany. Nad ranem była awaria wody i nie zakręciliśmy jednego z kranów. Właściciele weszli przez małe okienko i zakręcili wodę, ale część naszych bagaży nabrała wody. Nic się nie stało, ale z relacji Holendrów mieszkających w pokoju obok wynika, że woda lała się przez pokoje niczym wodospad.

Brak długich rękawów na początku wyjazdu był poważnym błędem. Kilka godzin na upale po spędzeniu ostatnich miesięcy w mroźnej Polsce sprawiło, że wycieczka może się zakończyć poparzeniami. Mamy nadzieję że do tego nie dojdzie, ponieważ mamy plecaki z którymi musimy się przemieszczać. Kończymy spokojny pobyt w Negombo i jedziemy jutro autobusem do Anuradhapury – miasta znanego z licznych świątyń i miejsca pielgrzymek.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2012-08-24 10:20
Zapach ryb morskich mieszajacy sie z zapachem Afryki - to musiala byc mieszanka piorunujaca.:)))
 
mirka66
mirka66 - 2012-08-24 10:24
Sorry za blad.Oczywiscie chodzilo mi o Azje.
 
rafalsitarz
rafalsitarz - 2012-08-24 12:50
Jeżeli chodzi o rozchodzącą się woń ryb, to mogło być zdecydowanie gorzej :)
 
 
zwiedzili 3% świata (6 państw)
Zasoby: 55 wpisów55 19 komentarzy19 627 zdjęć627 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
27.10.2012 - 27.10.2012
 
 
10.10.2012 - 10.10.2012
 
 
22.08.2012 - 14.10.2012